T-40, zwany też potocznie Sorokanem to chyba jeden z najbardziej ikonicznych radzieckich ciągników jakie powstały. I choć na pierwszy rzut oka wielu polskich rolników pomyli T-40 z Belarusem, to tak naprawdę ciągniki te nie mają ze sobą w zasadzie nic wspólnego, mimo iż dla laika mogą wydawać się one podobne.
Geneza powstania T-40
Borys Jewgrafowicz Archangielski – główny projektant Lipieckiej Fabryki Ciągników.
Swoje doświadczenie zdobywał pracując w Czelabińskiej Fabryce Ciągników Gąsiennicowych, gdzie w czasie wojny był między innymi kierownikiem wydziału konstrukcyjnego do spraw czołgów.
Po wojnie został on natomiast oddelegowany do nowej fabryki w Lipiecku, gdzie zająć miał się projektowaniem i nadzorem nad produkcją ciągników rolniczych. Początkowo zakład produkował ciągniki gąsienicowe, których to produkcja przeniesiona została tam z zakładów Kirowa w Petersburgu.
W drugiej połowie lat pięćdziesiątych rynek zaczął jednak coraz to bardziej zgłaszać zapotrzebowanie na bardziej uniwersalne ciągniki kołowe, a zakłady w Lipiecku miały na to zapotrzebowanie odpowiedzieć.
I tak zespół pod kierownictwem Archangielskiego, stworzył ciągnik T-40, którego seryjna produkcja rozpoczęta została w 1961 roku.
Ciągnik dla proletariatu
Ciągnik jak na swoje czasy miał całkiem ciekawe parametry. Przede wszystkim silnik: początkowo w T-40 montowana była czterocylindrowa chłodzona powietrzem jednostka diesla o oznaczeniu D-37 generująca moc 37 koni mechanicznych.
Szybko okazało się, że 37 koni mechanicznych to trochę za mało, dlatego później silnik ten został zmieniony na taki o oznaczaniu D-144 generujący już moc 55 koni mechanicznych i to właśnie tej mocniejszej wersji wyprodukowano znacznie więcej.
Obie wersje łatwo dość od siebie odróżnić, bo te ze słabszym silnikiem miały zaokrąglone maski, natomiast wersje z silnikiem mocniejszym były już kanciaste.
Zarówno pierwszy jak i drugi typ silnika produkowany był we Włodzimierzu, czyli w tej samej fabryce, w której powstawał legendarny Władimirec T-25. Trzeba nadmienić, że samą dokumentację silnika opracowano w Lipiecku i dość mocno inspirowano się przy tym procesie chłodzonymi powietrzem silnikami niemieckiego Deutza.
Silnik to jednak nie jedyne podobieństwo do Władka. Sorokan posiadał 8 przełożeń zarówno do przodu jak i do tyłu a sama skrzynią biegów, również, podobnie jak ta we Władku, posiadała swojego rodzaju rewers i również koła zębate były ustawione w niej poprzecznie tak jak w T-25.
Co więcej T-40 miał też dwa wałki odbioru mocy i to do tego załączane niezależnie. Jeden wiadomo znajdował się klasycznie z tyłu ciągnika, natomiast drugi znajdował się z boku i mógł służyć np. do napędzania stacjonarnej młocarni. Ten patent też był swoją drogą we Władku.
T-40 z Lipiecka wielkim sukcesem
Ciągnik szybko zawładnął rosyjską prowincją. I nie ma się co dziwić. Były to maszyny naprawdę uniwersalne w porównaniu do powszechnie wtedy używanych ciągników gąsienicowych.
T-40 doskonale radził sobie w transporcie na sowieckich bezdrożach, jak i w polu, w lesie czy na placu budowy. Sorokan był archetypem ciągnika dla proletariatu. Totalny brak ergonomii, tragiczna pod względem komfortu pracy kabina. Sama konstrukcja była za to prosta jak budowa cepa, a gdy coś się zepsuło, to ciągnik można było tanio i szybko naprawić.
Ogólnie wersji T-40 było dość dużo, bo ciągnik ten mógł występować zarówno w wersji z napędem na cztery koła jak i z napędem tylko na tylną oś. Były też specjalne obniżone i poszerzone wersje przystosowane do pracy na pochyłościach – każda z nich miała swoje osobne oznaczenie w postaci własnej literki, jednak nie będę każdej z nich omawiał, bo różnice nie są aż tak duże i szkoda na to czasu.
Na bazie T-40 stworzono także skiddera, jednak projekt ten nie wyszedł z fazy prototypu.
W 1981 roku mury fabryki w Lipiecku opuścił milionowy egzemplarz tego kultowego ciągnika. Z tej okazji przygotowano nawet specjalny jubileuszowy egzemplarz.
Eksportowe wersje T-40
Ciągniki z Lipiecka pracowały nie tylko w Rosji, ale były także licznie eksportowane za granicę i to nie tylko do krajów bloku komunistycznego. Sorokany trafiały do aż 30 krajów na świecie w tym także do Kanady, Brazylii czy Australii, z tym, że na rynkach eksportowych sprzedawane były pod marką Belarus, tak jak z resztą wszystkie inne radzieckie ciągniki. Chodziło o zunifikowanie marki co poprawić miało jej rozpoznawalność.
Sorokan jednak nie podbił nigdy rynków zagranicznych w takim stopniu jak zrobił to MTZ czy T-150K z jednej prostej przyczyny: ten ciągnik był zbyt hardkorowy, nawet jak na radzieckie standardy i po prostu za granicą ciężko było znaleźć na to zbyt, a jak już się jakiś entuzjasta znajdował, to jednak MTZ wypadał na tle Sorokana dużo korzystniej.
Ogólnie produkcja ciągników T-40 w tej formie trwała od roku 1961 do 1995, czyli aż 34 lata i to w niemal niezmienionej formie. Przez ten czas wyprodukowano łącznie aż 1 196 200 sztuk tego legendarnego ciągnika. Naprawdę niezły wynik.